Suzuki zrywa z trochę nijakim GSR-em 750. GSX-S 750 wygląda na łobuza. Z GSR-a 750 wzięto wykonaną ze stali ramę grzbietową i czterocylindrowy silnik o pojemności 749 cm3, kanciaste owiewki nawiązują zaś do GSX-S-a 1000. Część na nowo zaprojektowanego zbiornika paliwa, mieszczącego teraz 16 zamiast 17,5 l wachy, skrywa się pod bocznymi owiewkami. 10-szprychowe stylowe felgi wykonano z odlewów aluminium. Uwagę przyciągają też nowe 4-tłoczkowe radialne zaciski hamulcowe oraz opony Bridgestone S21 z oznaczeniem G. Zmiany w nich dotyczą i karkasa, i bieżnika, i mieszanki, z jakiej je wykonano. Wszystko po to, żeby poprawić poręczność i stabilność w zakrętach.
Jak z cebra
Zapraszam ochryple gadającego czterocylindrowca do tańca. Niestety, na starcie dostaję kubeł zimnej wody na głowę (i to dosłownie!). Leje jak z cebra, a mokre i brudne górskie drogi pozwalają sprawdzić raczej elastyczność silnika, przyczepność opon i kontrolę trakcji, niż przegonić 114 KM pełnym galopem. Przyznaję, że trzystopniowa kontrola trakcji działała bardzo przyzwoicie. Na najwyższym stopniu mimo wszystko trochę za wcześnie wchodzi mi w paradę i z każdym kilometrem coraz bardziej mnie irytuje. Na drugim jest już OK.

GSX-S 750 vs GSR 750 – lista zmian |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|