Honda CBR 500 R, Kawasaki Ninja 400, KTM RC 390 i Yamaha YZF-R3 to wprawdzie niewielkie, ale jednak motocykle sportowe. Mimo że ich moce nie wykraczają poza granicę 48 KM, takie maszynki zdobywają coraz większą popularność. Nic dziwnego, bo łączą fajny wygląd, dobre walory użytkowe, coraz lepsze osiągi i – co ważne – kosztują przyzwoite pieniądze. Motocykle tego typu dają mnóstwo frajdy z jazdy, a na torze, dosiadając ich, możesz popracować nad techniką jazdy, która później zaprocentuje na sprzętach o wyższych pojemnościach. Lekkość prowadzenia i łatwość zapanowania nad nimi nawet przy maksymalnych prędkościach to duże zalety małych sportów.
Honda temat małych sportów traktuje luźno. CBR 500 R to sportowy turystyk.
Jasne, że zawsze znajdą się tacy, którzy z powodu małej mocy będą kręcić nosem. Pod tym względem testowej czwórce przewodzi Kawasaki ze zmierzonymi 47 KM. Singiel KTM-a wyciska 44,5 KM, Honda 44,1 KM, a Yamaha 40,4 KM. W tym roku Kawa została zmodernizowana: ma większą pojemność, owiewkę podobną do tej z ZX-a-10R, nowy widelec i nową ramę. Poprzednik – Ninja 300 – miał ramę grzbietową ze stali, teraz osadzony w stalowej ramie kratownicowej silnik stanowi element nośny.
Oczywiście, wszystkim czterem daleko do osiągów superbike’ów, ale bądźmy szczerzy: czy na co dzień potrzebujesz 200-konnego potwora? BMW S 1000 RR na pierwszym biegu rozpędza się do 141,8 km/h. Co z tego, skoro dwójkę na bank zapniesz dużo wcześniej i nie będziesz na drogach kręcił pod czerwone pole. Najniższe biegi naszych małych sportów pozwalają pojechać niewiele ponad 50 km/h. Chcesz więcej? Musisz zmienić bieg i wysoko kręcić silnik. Ale przecież to sama przyjemność.
Honda CBR 500 R |
||
![]() |
||
![]() |
![]() |
![]() |