Kiedy w Muzeum Benelli w Pesaro chodzę między rzędami historycznych maszyn, nie mogę wyjść ze zdumienia – tak gigantyczny wkład w historię motoryzacji jest dziś często sprowadzany do pogardliwego określenia „chińszczyzna”. My, Polacy, mamy jakiś ogromny lęk przed wszystkim, co chińskie, mając zapewne w pamięci zabawki, które rozpadały się podczas pierwszej próby użycia. Z drugiej strony nie przeszkadza nam ani Volvo, które znajduje się w chińskich rękach, ani BMW, które też w Chinach produkuje część jednośladów. Trudno powiedzieć, skąd w nas to przekonanie, bo w innych krajach motocykle Benelli biją rekordy popularności, a sprzedaż modeli TRK 502 odbywa się na zasadzie: „shut up and take my money”.

OŚWIETLENIE LED to już dziś standard. Benelli także tutaj nie zawiodło.
Także nowy Leoncino 800 nie ma żadnych powodów do kompleksów. Design zarówno wersji standardowej, jak i Trail, jest dopracowany w każdym calu. Znać tutaj rękę designerów z Centro Stile Benelli, którzy stworzyli spójny projekt rodzeństwa motocykli. Obie wersje prezentują na tyle piękne linie, że mogą budzić pożądanie.

CZYTELNY KOKPIT zmienia schemat kolorów w zależności od natężenia światła. Wskazania obrotomierza wyświetlają się na górze i na dole.
ZADZIORNY TRAIL
na zniszczonych, dziurawych drogach leoncino 800 trail jest królem – czuje się jak lew na sawannie.
Moim zdaniem w tym duecie wygrywa wersja Trail. Jest zadziorna, ale nieagresywna. Ma wyrazisty styl, rasową końcówkę wydechu i nieodzowne w scramblerze pole numerowe – to fajne nawiązania do dawnych motocykli startujących w zawodach. Do tego grubaśne lagi widelca (50 mm!) i dualowe bezdętkowe opony Pirelli Scorpion Rally – z przodu o średnicy 19, z tyłu – 17 cali. Wszystko to nadaje motocyklowi charakteru i sprawia, że mam ochotę zapuścić się nim na drogi prowadzące w nieznane.
Sercem Leoncino 800 Trail jest dwucylindrowa rzędówka o mocy 76 KM. Powstała ona przez usunięcie trzeciego gara z trzycylindrówki napędzającej TnT 1130. Niestety, wraz z usuniętym cylindrem zniknęła słynna żywiołowość tamtego silnika. Model 752S, gdzie również pracuje ten piec, jest znany z braku ikry w każdym zakresie obrotów. W Leoncino 800 problemu ospałości nie wyeliminowano całkowicie, ale kilka modyfikacji sprawiło, że jednostka napędowa zabiera się do pracy nieco bardziej ochoczo i daje sporo frajdy.

Z modyfikacji wymieńmy tak przeprojektowaną głowicę, by obsłużyła powiększony układ dolotu powietrza i wzmocnienie ścianek bloku. Ogólnie nie są to wielkie zmiany, ale ich efekt wystarczył, by odczuć niewielką poprawę działania jednostki napędowej. W 752S największym problemem było sprzęgło, które działało zero-jedynkowo. Mocno utrudniało to manewry, bo wymagało perfekcyjnego wyczucia lewej klamki. W Leoncino 800 Trail działanie tego podzespołu znacznie poprawiono. Udało się to osiągnąć dzięki uproszczeniu konstrukcji. Jeden z inżynierów zdradził, że zredukowano liczbę tarcz sprzęgłowych. Efekt: dozowalność jest lepsza, choć trzeba dodać, że do ideału wciąż daleko.
ZACHĘTA DO ZABAWY
nie ma tu kontroli trakcji, trybów jazdy ani bluetootha, ale wcale to nie przeszkadza.
Tak jak w 752S i Leoncino 500, konstrukcja „800” opiera się na kratownicowej ramie, która jest charakterystycznym elementem motocykla. Aż się prosi, żeby pomalować ją na jakiś fajny kolor. Tylne zawieszenie ma częściową regulację: możesz ustawić wstępne napięcie sprężyny i tłumienie odbicia. Z przodu regulacja nie jest dostępna, mimo to podczas jazd testowych przez cały czas miałem poczucie pełnej kontroli nad przednim kołem, nie było zatem potrzeby nic zmieniać. Jeśli cokolwiek mi przeszkadzało, to zbyt mały jak na scramblera skok zawieszenia – tylko 140 mm. Bardzo miłym detalem są regulowane obie klamki.

MIEJSCE PRACY KIEROWCY jest zaprojektowane ergonomicznie, plastiki są dobrej jakości, nic nie skrzypi i nie straszy.