Nie wiem, czy rację mają ci, którzy twierdzą, że stało się tak w związku z serialem tv z lat 60. o tym tytule, czy może ci, którzy dopatrują się związku z morderczym samochodem Plymouth Fury z horroru Stephena Kinga „Christine”. A może chodzi o kapelę „Fury in the Slaughterhouse” (Szał w domu rzeźnika)?
Fury to po angielsku wściekłość, szał, furia, tymczasem 1300-centymetrowy silnik rozwija jedynie 58 KM przy 4250 obr/min. I gdzie ta wściekłość? Przecież to gorzej niż w starych silnikach H-D z laskami popychaczy. Postanowiliśmy sprawdzić, o co biega. Jest szary poranek. Po krótkim kręceniu rozrusznikiem chłodzony cieczą widlak chętnie budzi się do życia. Podczas gdy chłodzone powietrzem serducha Harleya telepały się w ramie, dudniąc przy tym nierytmicznie, piec Hondy (1312 cm3) szemrze cichutko i pracuje bez żadnych wibracji.
Przedwczesna radość
Biker siedzi nisko nad ziemią: siodło ulokowano na wysokości 678 mm. Radość krótkonogich jeźdźców jest przedwczesna, bowiem niscy zazwyczaj mają też krótkie ręce. A na VT 1300 CX siedzi się wprawdzie blisko ziemi, ale daleko od kierownicy. W trakcie jazdy nie przeszkadza to za bardzo, ale podczas manewrowania – jak najbardziej. Zwłaszcza podczas wypychania ważącej 309 kg kupy żelastwa z garażu lub w trakcie wyjazdu z parkingu.
Uczciwie mówiąc, z tym żelastwem to tak nie do końca. Nie brak bowiem elementów z chromowanego plastiku: prędkościomierz, reflektor, kierunkowskazy, dekle z boku motocykla, pokrywy zaworów, błotniki, osłona chłodnicy, uchwyt tablicy rejestracyjnej. – Nieeeee! – wrzaśnie na to fan customów. – Spoko! – odpowiedzą goście z Hondy. – Przynajmniej nic nie zardzewieje, a ponadto te elementy świetnie spełniają swoje zadania. No dobra, ale dlaczego przy takiej ilości plastiku motocykl waży aż tyle? Gdy tylko wyjechałem sprzętem na ulicę, natychmiast zrozumiałem, skąd nazwa Fury: ten sprzęt wściekle wali po oczach. Zawsze i wszędzie! Ludzie zaczepiają, zagadują i oglądają się, narażając mięśnie szyi na kontuzję.
Wbrew pozorom motocykl wcale nie zachowuje się nieporęcznie, mimo że mogłyby to sugerować wartości godne lokomotywy: rozstaw osi (1805 mm), kąt główki ramy (58o) czy wyprzedzenie (90 mm). Rozstaw osi przeszkadza mniej niż 200-milimetrowy tylny kapeć, który na wyboistej nawierzchni wprowadza nieco niepokoju w podwozie. Kiera dobrze leży w dłoniach, zaś sylwetka jeźdźca jest lekko pochylona do przodu, więc kręgosłup nie odczuwa boleśnie każdej nierówności. Krótko mówiąc, jeszcze na żadnym chopperze Hondy nie siedziało się tak cool.
Najbliższa idei easy ridera Honda bez wątpienia przyciąga wzrok. Jazda nią jest wielką przyjemnością, jednak aby prowadzić ją pewnie, trzeba mieć trochę doświadczenia. Ci, którym nie wadzi skromna moc, pochwalą dojrzałego technicznie bike’a, dającego wprost nieograniczone możliwości lansu. Szpan ma jednak swoją cenę – VT 1300 CX nie będzie tanim motocyklem. Niestety.