Test motocykli adventure nie mógł się odbyć gdzie indziej! Wyżej się nie da. W każdym razie nie na legalu, nie na motocyklu i nie w Europie. Nasz cel to leżąca w masywie Mont-Cenis, stojąca okrakiem na francusko-włoskiej granicy przełęcz Sommeiller – 2996 m n.p.m.
Trasa, która na nią prowadzi, nie jest łatwa. Przewodnik opisuje ją jako „wymagającą wybitnych umiejętności i trudną nawet dla przyzwyczajonych do jazdy w górach motocyklistów”. Faktycznie. Droga była wąska, pokryta grubym szutrem, mocno rozmyta i rozjeżdżona, śliska, gdy mokro, i poprzecinana strumieniami. Krótko mówiąc, na Sommeiller można pchać się jedynie maszynami enduro, ewentualnie turystycznymi enduro o sporym prześwicie i mającymi opony z odpowiednim bieżnikiem.
Zobacz również test opon do motocykli adventure
„To jest miejscówka! Tam pojedziemy!” – podniecał się nasz spec od off-roadu, a w mojej głowie zapalił się na pomarańczowo rząd lampek ostrzegawczych. Ryzyko ryzykiem, ostrożność ostrożnością, ale jedno podjazdowi na Sommeiller trzeba przyznać – ta trasa to faktycznie świetny sprawdzian dla maszyn adventure z naszego testu.
Dla wyrównania szans wszystkie testowane sprzęty dostały opony Michelin Anakee Wild. Trzeba to było zrobić, bo oprócz KTM-a i Yamahy pozostałe motocykle opuszczają fabrykę na gumach, które najlepiej sprawują się na asfalcie.
KTM 790 Adventure R |
|
![]() |
|
Przeznaczona na bezdroża wersja R nie zna kompromisów, co nasza wyprawa jasno wykazała. | |
![]() |
![]() |
Regulację ma nie tylko widelec upside-down WP, ale też kierownica wraz z mostkami. | Biegi zmienisz bez sprzęgła. Quickshifter pracuje lekko, a off-roadowa dźwignia jest składana. |
Początkowo przełęcz okazywała nam litość. Asfalt, mimo że pełen dziur, dał chwilkę na przystosowanie się. Dosiadając wyposażonej w opcjonalny pakiet Rallye (7090 zł), mającej węższą i wyższą kanapę Yamahy Tenere 700 patrzyłem na świat z góry. 920 zamiast 880 mm wysokości siodła to rekord w tym towarzystwie i pod tym względem Yamaha o 30 mm pokonuje KTM-a 790 Adventure R. Siodło o tej wysokości budziło we mnie mieszane uczucia.
Z jednej strony bowiem często musiałem podeprzeć się stopą, co nie było łatwe, z drugiej na szutrowych odcinkach zmiana z pozycji siedzącej na stojącą i na odwrót była bajecznie łatwa. Gdybym natomiast na BMW lub na Triumphie chciał pokonać trasę, stojąc na podnóżkach, musiałbym najpierw przypakować w siłowni.