Jakieś 65 milionów lat temu w naszą biedną Ziemię walnął potężny meteoryt, który narobił masę zamieszania, m.in. załatwił wszystkie dinozaury. Dziś, czyli w roku 2013, ludzie nie drżą przed apokalipsą (chyba że mieszkają w Czelabińsku), za to bawią się np. w sporty ekstremalne. Niektórzy siadają na motocykle i podczas ostrej jazdy zdarza im się ryzykować. Na szczęście są zazwyczaj bardziej przewidujący od pterodaktyli oraz diplodoków i zawczasu myślą, jak ochronić życie i zdrowie. Żółw na plecach wprawdzie nie uchroni przed uderzeniem meteorytu, z całą jednak pewnością przydaje się, gdy człowiek zaliczy glebę.
Żółw cudów nie czyni
Prawda jest bowiem taka, że co dziesiąte obrażenie odniesione na motocyklu powoduje mniejsze bądź większe uszkodzenie pleców i kręgosłupa. Biorąc więc pod uwagę fakt, że dzwon może skończyć się wylądowaniem na wózku inwalidzkim, zakup ochraniacza pleców jak najbardziej ma sens. Aby nie wzbudzać zbyt dużych oczekiwań, trzeba powiedzieć wprost, że żółw chroni tylko w niewielkiej części wypadków, ponieważ większość porażeń to skutek mocnego skręcenia czy zwichnięcia kręgosłupa. Ochraniacz pleców przydaje się dopiero po fazie lotu – czy to podczas uderzenia w powierzchnię asfaltu, czy gdy jazda po nim kończy się uderzeniem w słupek, krawężnik lub inną przeszkodę.
Istotne zastrzeżenie: żółw nie ma prawa szkodzić aktywnemu bezpieczeństwu. Gdy bowiem bardziej skupiasz się na gniotącym i uciskającym protektorze niż na jeździe, ryzykujesz upadkiem, który podczas jazdy w komfortowym ochraniaczu byłby równie nieprawdopodobny, jak trafi enie meteorytem. Krótko mówiąc, komfort jest tak samo ważny, jak bezpieczeństwo pasywne, czyli dobre tłumienie uderzeń oraz sensowne zabezpieczenie narażonych na uszkodzenia części ciała. Trzeba wyciągnąć konsekwencje z oczywistego wydawałoby się stwierdzenia, że tanie materiały i kiepskie wykonanie to iluzoryczna oszczędność.
Testujemy twardość skorupy
TÜV Rheinland w Kolonii sprawdził skuteczność tłumienia przez protektory siły uderzeń. Podczas testu każdemu z żółwi zafundowano pięć uderzeń zadanych w określone przez normę CE (EN-1621-2) strefy bezpieczeństwa, z czego dwa w punkty, które uznaliśmy za słabe (wycięcia, wywietrzniki, miejsca o cienkich ściankach).
Pięciokilogramowy ciężarek spadał na ochraniacz leżący na kowadle z takiej wysokości, żeby wcześniej zaznaczone punkty pomiarowe zostały poddane działaniu siły o wartości 50 kN. Przeciętna wartość siły, która przeniknęła przez skorupę, wyliczona z pięciu uderzeń, nie miała prawa wynieść więcej niż 9 kN (w przypadku pojedynczego uderzenia: 12 kN). Następnie kontrolerzy oceniali pokrycie (powierzchnię chronionej strefy) i mocowanie (czy protektor nie przesuwał się).
Inne sprawy, które podlegały ocenie: komfort (dopasowanie, wentylacja, masa) i jakość. Wszystkie te kryteria złożyły się na wynik końcowy.