Jeżeli chodzi o maszyny w stylu retro, które zapewniają – co oczywiste – klasyczną elegancję, ale także współczesną trakcję i świetną dynamikę, to Triumphowi nie podskoczy nikt. Doskonałym dowodem jest na to najmłodszy członek rodziny Bonneville, czyli Bobber. Przy czym stwierdzenie „najmłodszy” wobec doskonałej stylizacji na motocykle sprzed ponad 60 lat niezbyt tu pasuje. Wąskie przednie koło o średnicy 19 cali, gruby 16-calowy kapeć z tyłu, a do tego podwozie, które dzięki sprytnie schowanemu amortyzatorowi sprawia wrażenie, jakby maszyna miała sztywny tył – to sprawia, że masz wrażenie, iż maszyna za pomocą kapsuły czasu została przeniesiona z przeszłości w teraźniejszość.
![]() |
![]() |
Nachylenie prędkościomierza można regulować. Obroty mogą być pokazywane na wyświetlaczu. | Zamiast w kokpicie, stacyjkę umieszczono na ramie pod prawym udem. |
Co ważne, kilka rzeczy da się tu regulować: począwszy od kąta nachylenia stylowego prędkościomierza, na kanapie skończywszy. Siodło, którego spód wykonano ze szczotkowanego aluminium, zgrabnie udaje amortyzowane sprężynami i można je przesuwać o 30 mm w przód lub w tył.
Detale á la Brytol
Kolejną ciekawostkę zobaczysz dopiero po chwili. Otóż Bonneville Bobber jest uporządkowany, zredukowany do najistotniejszych elementów. Żadne kable, przewody czy wtyczki nie zakłócają obrazu całości. Próżno szukać tu centralki ABS-u, zbiornik wyrównawczy i tylny zbiornik płynu hamulcowego ukryto za aluminiową osłoną między łożyskowaniem wahacza a silnikiem.
Żeby styl retro był perfekcyjny, Brytyjczycy sporo energii poświęcili detalom. Stąd metalowe taśmy mocujące skrzynkę na akumulator, piasta tylnego koła udająca hamulec bębnowy czy okrągły zegar. Jako się rzekło, Bobber nie jest pozbawiony elektroniki, jednak ograniczono ją do minimum: ABS-u, dwóch map zapłonu i wyłączanej kontroli trakcji.