Fot. Fact, Arturo Rivas |
6,67 m – taka średnica zawracania to niezbyt wiele jak na bike’a tej wielkości. |
Opony Avon Cobra Chrome bez buntu poddają się obciążeniom i cieszą wzbudzającą zaufanie przyczepnością oraz neutralnym zachowaniem podczas wchodzenia w winkle. Tył jednak nie będzie miał łatwego życia: połączenie dużej masy i potężnego momentu obrotowego bardzo szybko wywoła wysoką temperaturę, co sprawi, że bieżnik opony będzie znikał niemal w oczach. Po kilku winklach można się przyzwyczaić do sporej masy.
Triumph Rocket 3 wymaga co prawda zdecydowanej pracy szeroką kierownicą, a nawet zaangażowania korpusu, ale całkiem chętnie pokonuje zakręty i nieugięcie podąża obranym torem jazdy. Przyjąłem za pewnik, że korekty będą trudne, dlatego pilnowałem, aby w momencie wejścia w zakręt jechać z odpowiednią prędkością.
Tak było do chwili, gdy jeden ze speców Triumpha zasugerował mi, bym w czasie składania motocykla w zakręt delikatnie użył tylnego hamulca. Zadziwiające, jak dużo może dać taki trik. Nagle Rocket stał się znacznie poręczniejszy, a jego tendencja do poszerzania zakrętów znacznie osłabła.
Życie na Rockecie toczy się zazwyczaj między 1800 a 2500 obr/min. Szóstka pasuje tak od 2000 obr/min, co odpowiada prędkości 80 km/h, przy 3000 obr/min polecisz z prędkością około 130 km/h. Mimo to Triumph Rocket 3 pali 6,6 l/ 100 km.
Jeśli kręcisz powyżej 4000 obr/min, jedziesz już naprawdę szybko, a gdy zamkniesz gaz, hamujący silnik będzie przyjemnie parskał i prychał. Dynamiczna jazda podoba się Rocketowi, choć raczej niechętnie śmiga po kiepskich nawierzchniach.
Zobacz również: test power cruiserów Harley-Davidson Breakout 114 i Ducati XDiavel S
Skoki zawieszeń wynoszące 120 i 107 mm oznaczają, że komfort jest w najlepszym razie umiarkowany. Na szczęście zawiasy dobrze radzą sobie podczas szybszego latania po winklach, tym bardziej że Rocket 3 pozwala się złożyć całkiem głęboko zanim podnóżki zaczną przycierać o asfalt. A kiedy już zaczniesz, nie będziesz w stanie przestać, doprowadzając je do zagłady w oślepiającym błysku iskier.
Fot. Fact, Arturo Rivas |
Design kokpitu Chrono, wersja jasna: tutaj obrotomierz zdominował wyświetlacz. |
Fot. Fact, Arturo Rivas |
Design kokpitu Quartz, także jasny: wygląd á la lata 50., w centrum prędkościomierz. |
Fot. Fact, Arturo Rivas |
To Wymaga przyzwyczajenia: bogate menu jest obsługiwane w sumie przez trzy przyciski. |
Triumph Rocket 3 na co dzień
„Codzienna eksploatacja i Rocket 3” to trudny temat. Dobre są przeglądy co 16 000 km. Przynajmniej dla tych, którzy dużo jeżdżą. Dobre dla wszystkich jest LED-owe światło, które zamienia noc w dzień. Snop światła jest szeroki, oświetlając okolicę równomiernie i z miękką granicą światłocienia.
Nie najlepsza na miasto jest mierzona z lusterkami szerokość wynosząca 1050 mm. To często uniemożliwia przeciskanie się między samochodami. Za to widok do tyłu jest dobry. Pasażer i/lub bagaż? W takiej sytuacji lepsza będzie wersja GT.
Zestaw narzędzi składa się z zaledwie dwóch kluczy imbusowych, a ze względu na brak centralnej podstawki kontrola oleju bez pomocnika jest jak balansowanie na linie. Z drugiej strony w dzisiejszych czasach większość motocyklistów nie zaprząta sobie głowy takimi detalami. Przecież telefon do serwisu zajmuje mniej czasu...
Fot. Fact, Arturo Rivas |
Kanapę umieszczono na wysokości 78 cm. |
Triumph Rocket 3 - nasza motoopinia
Silnik Rocketa 3 jest potężny, ale pozbawiony nadmiernej agresji. Elektronika powoduje, że nie onieśmiela, niemniej dzięki niemu bike imponuje szybkością i osiągami. Jest nowoczesny, znacznie lżejszy niż poprzednik i w swoim naturalnym środowisku ma coś z drapieżnika, który nie ma wielkiej konkurencji. Pojedziesz nim spokojnie i w zrelaksowanym stylu, a jeśli przyjdzie ci ochota dać do pieca, Rocket 3 z przyjemnością spełni twoje życzenie. Co z tego, że nie jest sprzętem na miasto, lubi wypić i niespecjalnie ma ochotę dzielić się przestrzenią z pasażerem czy bagażami... Od tego jest wersja GT.
|