Mocny i dynamiczny silnik, sportowe zawieszenia – Triumph Street Triple zawsze tym imponował. Ten sezon zapowiadał się jeszcze lepiej, bo w nowym Street Triple’u pojemność silnika wzrosła z 675 do 765 cm3. Na dodatek bike jest oferowany w trzech wersjach. Najtańsza jest "S", za którą Triumph chce 38 900 zł. Litera "R" w nazwie oznacza, że na stół musisz położyć 43 900 zł. Ceny RS-a natomiast rozpoczynają się od 49 900 zł.
11 000 zł różnicy między najtańszą a najdroższą wersją to z jednej strony kupa kasy, ale z drugiej czasami warto na początku wydać więcej, by cieszyć się jazdą megawypasionym sprzętem. Pytanie brzmi: czy wykładanie większej kasy ma sens?
Coraz lepsze wyposażenie
Eska to twardo stąpający po ziemi zawodnik. Nieregulowany widelec upside-down Showa, amortyzator dysponujący tylko regulacją wstępnego napięcia sprężyny (także Showa), do tego pływające zaciski hamulcowe, które wgryzają się w dwie przednie tarcze o średnicy 310 mm oraz klasyczny kokpit z wyświetlaczem LCD – wszystko to wygląda dobrze, ale nie ma co ukrywać, że na tle innych wersji tanio.

Większy wypas wersji R, który trzeba wyłożyć o 5000 zł więcej, zauważysz błyskawicznie. Przednie koło prowadzi w pełni regulowany widelec Big Piston firmy Showa. Z tyłu pracuje amortyzator, także dysponujący regulacją tłumienia od- i dobicia, jak również napięcia wstępnego sprężyny. Do tego dochodzą sprzęgło z antyhoppingiem, wyświetlacz TFT, z przodu radialne zaciski M4.32 od Brembo wraz z radialną pompą, wyłączany ABS oraz tryby jazdy Sport i User.

Pakiet wyposażenia w RS-ie jest jeszcze bogatszy. Kolejne 6000 zł przekłada się na amortyzator Öhlinsa, zaciski M50 monoblock Brembo, quickshifter, trzeci tryb jazdy Track, nakładkę na kanapę pasażera oraz spojler pod silnikiem.

Komentarze
~Gość, 2019-01-17 15:21:03
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?