Triumph Street Triple RS w teście długodystansowym - zobacz również:
Ze Street Triple’em RS w naszym teście długodystansowym jest trochę jak z Robin Hoodem i jego wesołą kompanią. Triumph jest właśnie jak ona – im dłużej ją znasz, tym bardziej lubisz. Kiedy trzeba, pokazuje moc jak Mały John, czasem jest wesoły jak braciszek Tuck, a gdy wymaga precyzji jest jak Robin Hood. Kiedy musi być zwinny, szybki i porywczy zamienia się w Szkarłatnego Willa, a ponadto jest piękny i powabny jak Lady Marion. No dobra, może to ostatnie nie do końca jest prawdą, ale przecież zezowata gęba Street Triple’a ma swój urok!
Triumph Street Triple RS - 10 000 km w jeden sezon
To dużo, czy mało? To niewątpliwie wystarczająco długi dystans, by po ich przejechaniu móc już co nieco powiedzieć o motocyklu. Właśnie taki przebieg, bez ok. 200 km, widniał na blacie Triumpha, gdy rozstawaliśmy się z nim pod salonem Motocykle Triumph Warszawa pewnego deszczowego listopadowego dnia 2019 roku.
10 000 km na komplecie Pirelli Supercorsa SP to imponujący wynik. Co z tego że na koniec opona niemal się rozpadła?
Jak się trzymał? Jeśli nie liczyć całkowicie skończonej tylnej opony miał się całkiem nieźle. Wszak dbaliśmy o niego jak o brata. Napęd był w bardzo dobrym stanie i wymagał tylko drobnej korekty naciągu łańcucha. To zasługa regularnego jego smarowania, ale na pewno też charakterystyki silnika, który nie szarpał nim jak wściekły pies przy każdym odkręceniu gazu. Do końca testu w dobrym stanie wytrzymały też klocki hamulcowe, a tarcze były ledwie liźnięte. Serwisant Triumpha zapewnił nas, że zarówno napęd tego motocykla, jak i hamulce potrafią wytrzymać nawet 20 000 km, więc to żadne zaskoczenie.
