Nowy Ducati Panigale V4 w wersji S (półaktywne zawieszenia Öhinsa, kute felgi) stanął do boju z grupą znanych od co najmniej roku wspaniałych maszyn sportowych: Honda CBR 1000 RR FireBlade SP, Suzuki GSX-R 1000 R, Kawasaki ZX-10RR Ninja, Yamaha YZF-R1M, BMW S 1000 RR i Aprilia RSV4 RF.
Silnik Dukata – Desmosedici Stradale – to V-czwórka z cylindrami ustawionymi pod kątem 90°. Każdy z nich ma pojemność 276 cm3 i rozwija 54 KM. Łącznie daje to pojemność 1103 cm3 i moc 216 KM, która trafia na tylne koło mające gumę o nietypowym rozmiarze 200/60. Dukat jest najmocniejszy w tej stawce, choć nie to będzie decydowało o wygranej w teście. A czy zadecyduje o nim najbardziej wypasiony pakiet elektroniki Panigale?
Pokaz siły
Pierwszym z układów Dukata, który sprawdzam, jest launch control. Warunki: Panigale V4, bardzo długa, wyłączona z ruchu prosta i ja. Biorę głęboki oddech, zapinam jedynkę, aktywuję launch control, odkręcam gaz do oporu i z wyczuciem zwalniam klamkę sprzęgła. Wtedy zaczyna się zabawa. Elektroniczny mózg Ducati decyduje, że startową prędkością obrotową będzie 9000 obr/min. Gdy zwalniam sprzęgło, dozuje akurat taką ilość mieszanki, aby przy maksymalnym możliwym przyspieszeniu przednie koło tylko delikatnie uniosło się nad asfalt. Jego wystrzelenie w górę jest niemożliwe.

Maszyna rusza z takim impetem, że jeżą się włosy na rękach. Zaraz potem, gdy na obrotomierzu było ponad 14 000 obr/min, rozbłyskuje shiftlight sygnalizujący konieczność zapięcia wyższego biegu. Przebijam za pomocą quickshiftera i dwójka wskakuje momentalnie. A to wszystko na tle szalejącego pulsowania V-czwórki. Bity i bajty optymalizują moc, trakcję i unoszenie się przedniego koła. Cyk, wskakuje trzeci bieg i po 7,1 s maszyna mknie 200 km/h. Mimo to moc i moment nie maleją, tyle że nie są już tak szaleńcze, jak jeszcze chwilę wcześniej. Jakby się głębiej zastanowić, to launch control przyda się nawet na co dzień. Coś, co choć trochę trzyma w ryzach tego potwora, jest mile widziane.
W trasie najlepiej spisywały się japońskie maszyny i BMW. Ducati i Aprilia znacznie lepsze były na torze.
Gdy przeskoczyłem przez kolejne trzy biegi i dokręciłem silnik do 15 000 obr/min (nie da się ująć w słowa moich przeżyć), pomiar pokazał prędkość 316 km/h. Dobrowolne samoograniczenie? To nie w stylu Ducati. Być może w niedalekiej przyszłości pojawi się V4 o pojemności 999 cm3, ale na razie Panigale V4 to pokaz siły. Cholernie wielkiej siły.
Szczyty techniki
Ale przecież litrowe przecinaki to nie tylko przyspieszenie, prędkość maksymalna czy systemy wspomagające. Każdy z nich jest wyposażony w genialne zawieszenia, świetnie działające hamulce i kontrole trakcji – systemy, które przydają się na torze wyścigowym, ale też podczas codziennej jazdy. Dzięki nim te motocykle są nie tylko szybsze, poręczniejsze, a nawet – co niektórych zapewne zdziwi – bardziej ekonomiczne. Przede wszystkim są bezpieczniejsze niż kiedykolwiek, czego nie można było o nich powiedzieć w erze przed kontrolą trakcji.