Wrota promu o nazwie Sardinia Regina powolutku otwierają się. „Moją ojczyznę rozpoznam po zapachu krzewów” – powiedział przed 200 laty najsłynniejszy Korsykanin Napoleon Bonaparte, tymczasem wiatr prosto w nos wali nam smrodem spalin z ciężarówek czekających na wyjazd na ląd. Jesteśmy w Bastii.
Szybko wyjeżdżamy z miasta. Tuż za nim droga zaczyna iść stromo pod górę. O to nam chodzi! W prawo, w lewo, znowu w prawo – wdrapujemy się płynną kombinacją zakrętów. Z Col de Teghime patrzymy na okolicę. Z lewej mamy płaskie jak stół wybrzeże, z prawej masyw Monte Asto i winnice w okolicach St. Lorent. Oto Korsyka. Poznamy ją, dosiadając turystycznych arystokratów: BMW K 1300 GT, Kawasaki 1400 GTR i Yamahy FJR 1300 A.
Rzędowe silniki o czterech garach, ramy grzbietowe z aluminium, napędy wałem, rozłożyste owiewki i luksus pełną gębą (patrz: lista wyposażenia na str. 40) swoje kosztują. BMW za GT w wersji podstawowej życzy sobie 71 400 zł, 65 500 zł trzeba wyłożyć za Yamahę, Kawasaki zaś to wydatek 64 900 zł.
Ludzie z Yamahy ostrożnie podeszli do kwestii zmian w FJR-ze, w BMW pojemność zwiększono z 1157 do 1293 cm3 i nieco zmodyfikowano wał napędowy, natomiast zmiany dokonane w Kawie 1400 GTR na 2010 rok z miejsca zwróciły naszą uwagę, bo jest ich niemało: kontrola trakcji, zintegrowany układ hamulcowy, tryb oszczędnej jazdy, ulepszona ochrona przed wiatrem, dopracowane detale.
BMW K 1300 GT Ten sprzęt spodoba się nie tylko miłośnikom turystyków. Oprócz zalet typowych dla tego gatunku, K 1300 GT zachwyca doskonałą jak na swą masęporęcznością i dynamicznym silnikiem. |
![]() |
Wieloryb w łuku
Suniemy w kierunku Porto. Między kolejnymi zakrętami chyba ani razu nie ma stu metrów prostej. Jeśli jest to raj, to raczej dla supermoto. Mimo że nasze 300-kilogramowe kolosy na pewno nie mają tu lekko, nie najgorzej dają sobie radę. Tak więc opowieści o wielkich turystykach, które na serpentynach zachowują się jak wyrzucone na brzeg wieloryby, w tym wypadku można włożyć między bajki.
Zresztą już pozycja leczy jeźdźca ze stresów. Na wszystkich trzech maszynach siedzi się wyprostowanym i wyluzowanym, ale najlepiej wypada tu beemka Jej wąska talia podkreśla wrażenie lekkości, której trudno było oczekiwać. Między ważącą (z płynami) 302 kg beemką a Yamahą (305 kg) i Kawasaki (314 kg) oraz pozostałą wypasioną konkurencją widać kolosalną różnicę. Otóż motocykl z Bawarii z niezwykłą zwinnością wchodzi w zakręty, by następnie bez najmniejszego wysiłku dać się wyprostować. Na dodatek bardzo precyzyjnie trzyma tor jazdy i nie angażuje zanadto jeźdźca. Inne sprzęty na razie mogą spoglądać na K 1300 GT z uzasadnioną zazdrością.
Chociaż trzeba przyznać, że Kawasaki, które dotychczas w ciasnych winklach zachowywało się dosyć niepewnie, nabrało dzięki liftingowi znacznie lepszych manier, a jego często krytykowanej nie najlepszej zwrotności z pomocą przyszły kapcie Bridgestone BT 021 (w specyfi kawyposażenie cji U). O minionej ułomności przypomina lekki opór podczas skrętów, za co winę ponosi ciężki przód motocykla.
Kawa nie jest w stanie oszukać co do swojej masy. Jeśli weźmie się to pod uwagę, zaczyna nabierać sensu lekko pochylona do przodu pozycja jeźdźca, ułatwiająca utrzymanie GTR-a na kursie.
Podobnie jest z Yamahą. Nieco bardziej do przodu wysunięta kierownica sprawia, że biker ma uczucie większej przestrzeni. Natomiast szerokie rozchylenie kolan przypomina raczej staroświecki styl jazdy, podobnie jak dosyć wyraźnie odczuwalna skłonność Bridgestone’ów BT 021 (o specyfikacji F) do stawiania maszyny do pionu na uskokach i podczas hamowania w złożeniu. Pomijając jednak te przypadłości, trzeba przyznać, że FJR precyzyjnie bierze winkle.