To nie jest ani test, ani porównanie, w których punkt po punkcie oceniamy motocykle. To raczej nostalgiczna, tyle że piekielnie szybka podróż w czasie. Wyjazd na 20-letniej R-jedynce z 1998 roku i jej praprawnuku, czyli na najnowszej wersji, otworzył wrota czasu.
Tak się złożyło, że dorwaliśmy pierwszą R-jedynkę w takim stanie, jakby dopiero co wyjechała z fabryki, więc wrażenia, może z wyjątkiem opon (Metzelery M7 RR są znacznie lepsze niż ówczesne ME Z3), były podobne jak podczas testu 20 lat temu. Na szczęście dzisiejsze opony są znacznie przyczepniejsze niż średnio udane pod tym względem Z3. To oznacza, że oprócz rozwijania maksymalnych prędkości, co YZF-R1 potrafi doskonale, mogliśmy też poszaleć na winklach.

20 lat temu R1 o oznaczeniu RN-01 miażdżyła konkurencję nie tylko osiągami; nowocześniejsze były też jej zawieszenia. Przez pierwsze lata konkurencja była pod tym względem wyraźnie z tyłu. Dopiero później rywale zaczęli nadganiać. Wkrótce okazało się, że zawiasy R-jedynki nie są doskonałe. Zastrzeżenia dotyczyły nie tylko zawieszeń. Np. gwałtowny wzrost momentu obrotowego silnika między 3000 a 4500 obr/min powodował, że wielu świeżo upieczonych posiadaczy R1 zaliczyło glebę lub przynajmniej przygodę wymagającą przeprania gaci. Bikerzy szybko przekonali się, że nadmiar mocy w tym motocyklu może być zdradliwy. Na szczęście każde kolejne wcielenie YZF-R1 było lepsze pod tym względem. Wyraźnie widać, że spece z Yamahy nad tym pracowali i że ich celem było równomierne rozprowadzenie mocy i momentu po całym zakresie obrotowym.

Trudny charakter RN-01
Krzywe mocy i momentu obrotowego dają obraz tego, jak duża moc tkwiła w pierwszych R-jedynkach. Jednocześnie pozwalają stwierdzić, jak bardzo od 1998 roku zmienił się charakter tego motocykla. Moc 150 KM była wtedy ogromną sensacją, a nadwyżka momentu obrotowego w środkowym zakresie wskazuje na to, że konstruktorom bardziej zależało na charakterystyce przydatnej do jazdy po drogach publicznych, niż do śmigania po torze.
Dotyczy to nie tylko silnika. Bazowymi motocyklami w mistrzostwach świata w klasie Superbike były wtedy Honda RVF 750 (RC45), Ducati 996 SPS, Kawasaki ZX-7RR i Yamaha YZF 750 SP, od 1999 roku YZF-R7. Dzięki zawieszeniom były to sprzęty znacznie stabilniejsze, precyzyjniej prowadziły się i oferowały lepszy feedback niż R-jedynka. Przy czym nie szły na żadne kompromisy w celu poprawy komfortu przydatnego w codziennej eksploatacji.
Dzięki tym różnicom już wtedy wiedzieliśmy, że pierwsza R-jedynka to nie jest motocykl wyścigowy w pełnym tego słowa znaczeniu. Podczas przyspieszania w złożeniu tylne koło zawsze ściągało sprzęta nieco na bok, przy wyższych prędkościach bike dość opornie wchodził w zakręty, a do tego miał tendencję do shimmy. Byliśmy jednak zauroczeni tą maszyną i wydawało nam się, że panujemy nad tą bestią. Dopiero później okazało się, że było raczej na odwrót: to bestia nauczyła nas ostrożności i rozwagi.
1998 | 2017 |
![]() |
![]() |
Cyfrowo-analogowe zegary – dziś to zestawienie wydaje się proste do bólu, ale w 1998 roku było szczytowym osiągnięciem. | Wyświetlacz TFT jest doskonale czytelny, natomiast obsługa i ustawianie układów elektronicznych nieco skomplikowane. |