Nowa Yamaha R7 wygląda znakomicie. Na pewno niejeden zaliczy ją do rasowych wyścigówek.
Plotki o nowym motocyklu sportowym Yamahy krążyły już od dawna, ale dopiero w maju tego roku zapowiedzi przekształciły się w real. Nowa Yamaha R7 ma być relatywnie tanią maszyną udającą motocykl sportowy.
W żadnym wypadku nie jest to kontynuacja YZF-R7 z końca lat 90., ma to być motocykl o sportowym stylu dla początkujących. Spece z Yamahy zastosowali prosty chwyt: pod drapieżnymi owiewkami kryją się rozwiązania z popularnego nakeda, jakim jest Yamaha MT-07. Zaskoczony?
Sercem nowej R7 jest trwały i bezawaryjny twin oznaczony symbolem CP2, napędzający kilka modeli: MT-07, Ténéré 700, XSR 700 czy Tracera 7. Zmiany na potrzeby maszyny sportowej nie są spektakularne, podobnie jak moc – 73 KM nie zaimponuje dziś nikomu. Tak jak większość współczesnych rzędowych dwucylindrowców, tak i ten z powodzeniem wykorzystuje myk z przesunięciem czopów korbowodowych, tak by naśladować gang i charakter pracy widlastej dwójki.
Skrzyni biegów nie zmieniono, a sprzęgło wyposażono w układ antyhoppingowy, który – jak zawsze – ma zapobiegać podskakiwaniu tylnego koła podczas brutalnej redukcji biegów. Poza tym wymagana siła potrzebna do uruchomienia sprzęgła zmniejszyła się o około 20%, a przełożenie wtórne jest minimalnie dłuższe.
![]() |
Czytelny wyświetlacz LCD pokazuje sporo informacji. Wolałbym, żeby wskaźnik zapiętego biegu był nieco większy. |
![]() |
Tył motocykla jest niezwykle filigranowy. Tu najlepiej widać nawiązanie do sportowych modeli R6 i R1. |