Od redaktora:

Red. nacz. Jacek Ociepko

Rozwiń

PRECZ Z TRADYCJĄ!

– zakrzyknęli spece z Harleya i pokazali światu motocykl elektryczny. Czy nowy model jest tylko prężeniem muskułów? przekonamy się o tym za kilka lat. Teraz cieszę się, że na własne oczy widzę początek nowego rozdziału historii motocykli.

Nie będę ukrywał, z niecierpliwością czekałem na ten moment. Pierwsze jazdy nowym Harleyem-Davidsonem LiveWire wpisały mnie na listę farciarzy, którzy biorą udział w tworzeniu historii. A nowy motocykl spod znaku krzyczącego orła niewątpliwie pisze nowy rozdział. Po 116 latach podporządkowania klasyce – czym niewątpliwie zawsze był wygląd wszystkich modeli i kultowy silnik V2 o sporej pojemności – idzie nowe. Na pierwszy rzut oka styl Harleya-Davidsona LiveWire nie wydaje się awangardowy. Projektanci chyba bali się poszaleć, żeby nie przestraszyć przyszłych odbiorców. Motocykl jest muskularny i potężny, a to zawsze będzie się podobać. Z innej planety jest natomiast jego serce. Wielką charakterystyczną V-dwójkę zastąpił mały, ale niesamowicie wydajny elektryczny silnik zasilany potężnym pakietem akumulatorów, które zastąpiły znany od lat zbiornik paliwa przypominający kroplę.

A gdzie się podziało charakterystyczne brzmienie: potato, potato, potato i wibracje wytrząsające drobne z kieszeni? Przeszły do historii. Na postoju LiveWire nie wydaje żadnego dźwięku. Ekolodzy będą zachwyceni. Ale gdy tylko nim ruszysz, będziesz miał wrażenie, że wraz z Anakinem Skywalkerem bierzesz udział w wyścigu na Tatooine. Fajnie? Sprawa gustu i przyzwyczajeń. Skoro samochody elektryczne mają już niebawem zalać nasze ulice, być może dołączą do nich elektryczne motocykle. Na koniec cena. LiveWire będzie kosztował w Polsce ok. 150 000 zł! Klienci Harleya są przyzwyczajeni do podobnych kwot za modele CVO, ale przecież LiveWire to nie jest CVO. Podobno już dzisiaj jest kilkanaście rezerwacji. Ile z nich stanie się faktem? Tego nie wie nikt. Jedno jest pewne: w najbliższym czasie szykuje się niezłe zamieszanie. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o nowym Harleyu-Davidsonie LiveWire, o tym, jak się prowadzi, czy zasięg wystarczy tylko na dojazd do pracy, czy może gdzieś dalej – zapraszam na stronę 18.
Podczas gdy Harley pokazuje maszynę elektryczną, jego największy konkurent, Indian, wystawia do boju maszynę przypominającą tę z wyścigów flat track. Mowa o Indianie FTR, który niedawno trafił do naszej redakcji. Ten motocykl również łamie wszystko to, do czego przyzwyczaiła nas amerykańska marka. W Indianie FTR nie zobaczysz już szerokiej jak rogi bawołu kierownicy, frędzli, główki Indianina na przednim błotniku czy sakw. Pozostał tylko widlasty silnik, który ze starym ma tylko wspólną liczbę cylindrów i ich układ w kształcie litery V. 120 KM wyciśnięte z jego jednostki napędowej to o 33 KM więcej niż prezentował opisany przez nas w poprzednim numerze Chieftain Limited. Indian FTR jest dynamiczny, zadziorny, jakby cały czas był gotowy do kolejnego wyścigu. Czy nam się podobał? Jasne że tak! Z przyjemnością każdy z nas widziałby go stojącego w swoim garażu. Jeśli nie przeszkadza ci cena, to argumenty za zakupem tej maszyny znajdziesz na stronie 24.

Ponieważ do końca wakacji pozostało jeszcze sporo czasu, postaraj się go dobrze wykorzystać. Jak? Oczywiście w siodle swojego motocykla!

Polecamy:


Coś się kończy, coś się zaczyna

Wielu fanów marki z Milwaukee do dziś nie może uwierzyć, że słynący z zamiłowania do tradycji Harley-Davidson stworzył motocykl elektryczny, model LiveWire. My uwierzyliśmy, mało tego – mieliśmy nawet okazję nim jeździć.


Wsiadaj i jedź

Mocny silnik, sporo elektroniki, wspaniałe maniery i niebywały komfort. Nowe wcielenie dużego Versysa zrobiło na nas naprawdę duże wrażenie. Także dlatego, że maszyna wreszcie przestała udawać turystyczne enduro.

TEST + TECHNIKA

18 Coś się kończy, coś się zaczyna

W dalekim Oregonie Jacek Ociepko sprawdził, jak jeździ Harley-Davidson LiveWire, pierwszy w historii elektryczny motocykl z Milwaukee.

24 Son of Anarchy

W nasze ręce wpadł Indian FTR 1200 S Race Replica. Kilka dni spędzonych w jego towarzystwie zostawiło niezatarte wspomnienia.

34 Jeźdźcy apokalipsy

Gdy o tytuł króla ulicznych bandytów walczą BMW S 1000 R, Aprilia Tuono V4 1100 Factory, KTM 1290 Super Duke R i Yamaha MT-10 SP wszystkie chwyty są dozwolone.

48 Moc możliwości

Yamaha YFZ-R125 to poważnie wyglądający, szybki i zaawansowany technicznie motocykl. Aż nie chce się wierzyć, że to tylko „125”.

50 Wsiadaj i jedź

Mimo diabelskich genów, ma wspaniałe maniery. Kawasaki Versys 1000 SE to naszpikowany elektroniką, komfortowy turystyk, a nie turystyczne enduro, które udaje.

56 Po prostu diabeł

Boloński diabeł nie odpuszcza, nieustannie kusząc Włochów, by budowali power cruisery. Ich najnowsze dziecko – Ducati Diavel 1260 S – z pewnością zadowoli pana ciemności.

60 W prostocie siła

Ta maszyna niczego nie udaje. Ma jeździć i robi to w wyśmienity sposób. Poznaj Hondę SH 300i.

SERWIS

62 Z duszą sportowca

Pokazujemy na co uważać i czego się spodziewać kupując Hondę CBF 1000 z rynku wtórnego.

64 W stronę słońca

Coś w sam raz dla miłośników ciężkiej artylerii. Przedstawiamy plusy i minusy używanego Kawasaki VN 1700.

66 Pozory mylą

Do pojedynku maszyn używanych stanęły Suzuki Burgman 650 i Yamaha T Max 500. Co wybrać – komfort, czy sportowy pazur?

76 Przyczepności nigdy dość

Tym razem pod lupę wzięliśmy sześć zestawów sportowych opon z homologacją drogową w rozmiarach 120/70 17 i 190/55 17. Walka była bardzo wyrównana. Zwycięzcę od przegranego dzieli zaledwie 21 punktów.

MAGAZYN

84 Panie przodem

Szkolenie Motocykl Action Team, które odbyło się 27 lipca, miało szczególny charakter. Wzięły w nim udział same kobiety...

88 Blisko stolicy

Wygląda na to, że turystyczna impreza Spidi Tour na stałe zagości w kalendarzach polskich motocyklistów. Właśnie wróciliśmy z trzeciej edycji.

90 W drodze na koniec ziemi

Brytyjczycy mają swój własny koniec świata. To Land’s End, najbardziej na zachód położony punkt Wysp Brytyjskich. Dotarł tam nasz czytelnik.

SPORT

96 Wakacyjne porządki

Rywale mają problem, bo po zwycięstwie na Sachsenringu Márquez mocno wysforował się na czoło klasyfikacji MotoGP. Czy kolejne rundy zmniejszą jego przewagę?

100 Zaprzepaszczona szansa

Melandri zapowiada odejście na emeryturę, Bautista marnuje wielką szansę, a Rea spija śmietankę. Oj, dzieje się, dzieje w WSBK, i to niemało!

102 Biało-czerwony pech

Mimo że podczas finału Mistrzostw Europy MX w Loket naszych zawodników prześladował pech, najmłodszy z nich – 11-letni Dawid Zaremba – zaliczył udany występ.